To mama jeżowa - Brambilla
Brambilla pojawiała się w końcu czerwca - zapewne przychodziła z sąsiedniego ogrodu.
Potem pojawiły się trzy jeżątka - zrobiły sobie kryjówkę w kupie suchych liści,
codziennie pałaszowały sporą ilość kociej karmy. Zaprzyjaźniona lecznica weterynaryjna (mająca doświadczenie z jeżami) doradziła nam w sprawie dokarmiania. Mama jeżowa już się nie pojawiała (co jest typowe dla jeży)
Jeżątka dostały imiona: Igłaś, Iguania i Igiełło.
Agnieszka zaprzyjaźniła się z jeżątkami i była ich czułym opiekunem i czujnym fotografem.
Ja zbudowałam im domek (dorabiając daszek do skrzynki i gustownie malując) - ale wolały swoją stertę liści.
Cała trójka rzadko pojawiała się razem. Od weterynarza dowiedziałyśmy się, że jeże są samotnikami, i to normalne, że po pewnym, czasie zostanie u nas tylko jeden.
Został Igłaś.
Igłaś w końcu lipca wyraźnie się usamodzielnił: coraz rzadziej przychodzi, nie daje się łatwo zobaczyć. Ale może zdecyduje się pozostać u nas na jesień i na zimę.
Jeże zjadają mnóstwo ogrodowych szkodników: robaków, ślimaków, chrząszczy. Mam nadzieję, że czują się u nas komfortowo: mamy kąty zarośnięte bluszczem, suche liście pod krzakami. Zabezpieczyłam bramę, mamy też mur - więc nie mogą wyjść na ulicę, a tylko do ogrodu sąsiada.
Jak to fajnie mieć ekosystem w ogródku, nawet w mieście.