środa, 10 maja 2017

peściol z podagrycznika - majowa klasyka

Podagrycznik nic sobie nie robi z majowych przymrozków i rośnie jak wściekły. Melisa też już bujnie się puszcza. Więc w kilka minut mam pokaźny zbiór liści (na zdjęciu widać tylko garstkę). Zrobiłam więc peściola wg zeszłorocznej receptury:
- góra liści, z grubsza posiekanych
- sok z połówki cytryny (miałam jeszcze ostatnią eko)
- sporo orzechów włoskich
- oliwy tyle ile trzeba
- łyżeczka cukru
To wszystko zmiksowałam w malakserku i mam zapas peściola do kanapek na tydzień. Podagra już mi nie grozi!