Budowanie warzywnika - przedwiośnie 2018
Stary warzywnik w Gro z czasem stał się za mały jak na nasze potrzeby. Zaczęłyśmy więc myśleć o nowym.
Było jeszcze zdecydowanie zimno i siekierką musiałam rąbać "wieczną zmarzlinę" w zacienionym kawałku...
Cegły odkupione od pana z http://rowermojezycie.pl/ może nie są najpiękniejsze jakościowo (i na pewno nie starsze niż z lat 60.) ale mam nadzieję, że nie popękają.
Pieczołowicie układałam je jako "border" podsypując zaprawą zmieszaną z ziemią. Bez żadnego lepszego drenażu - ciekawe czy to im zaszkodzi?
Miałam też kupione dechy (drewno budowlane szer 11-12, grubość 2,5; sosna) częściowo w Bricomanie a częściowo w Grodziu. Nieheblowane, miękkie, sękate, czasem z korą lub pęknięciem. Ale przez to bardzo tanie (8 zł za 24 m.b.), łatwe w piłowaniu, i wyglądające dość naturalnie.
W Lany Poniedziałek wbijałam słupki, do których miały być montowane ścianki. Okazało się, że wbicie ich równo, trzymanie pionu, poziomu i rozmiaru jest w zasadzie niewykonalne. Zdecydowałam, że wyrówna się w czasie montażu dech...
Niestety, wkrótce okazało się, że moje ceglane ścieżki nie są wypoziomowane, i tak gdzie poprzednio był dół - teraz tez jest dół. Jednak już nie poprawiałam, bo Ogrodnicy bardzo już naciskali aby grządki były gotowe. Poza tym wiadomo jak bywa z poprawkami...
A po Świętach zrobiła się pogoda i przystąpiłam do montażu dech. Piła płatnica i wkręty frezowane (i oczywiście moja wkrętarka) odegrały kluczową rolę. Ale ramie mnie nieźle boli od piłowania. Pod koniec okazało się, że mimo wszystko policzyłam źle i dech zabrakło. Zatem zaczęło się sztukowanie i recykling .... i skrzynie nabrały bardziej "stylowego" wyrazu.
Oczywiście większość ścianek nie trzymała pionu, poziomu i kąta prostego. Ale na szczęście to nie Wersal! Na zdjęciu widać jak różnorodne są dechy :)Wewnątrz skrzyń przymocowałam (takerem) agrowłókninę aby ziemia nie wysypywała się szczelinami. Oczywiście od dołu nie ma agrowłókniny tylko 10 cm "zakładki"
Tyntagelia, kotka młoda ale mająca aspiracje na kierownicze stanowisko, kontrolowała jakość mojej pracy. Widać wyraźnie, że ścieżki są akurat na szerokość kota.
Prace jeszcze nie są ukończone. Docelowo chcę oszlifować (jako-tako) dechy z zewnątrz i zaolejować, poprawić fugowanie między cegłami (piasek+zaprawa) i uszczelnić szczeliny pod skrzyniami. Będę sukcesywnie dodawać zdjęcia :)
Tak prezentowały się w niedzielę rano, w dwa tygodnie po rozpoczęciu prac.
Na gzrądkach Agnieszka wysiała (z taśmy) koperek, rzodkiewki, pietruszkę, marchewkę, buraczki, sałaty. Sałaty, jarmuż i mizuna zostały kupione na targu w postaci rozsady i elegancko posadzone. Szczypiorek i szczaw przezimowały na starym warzywniku i trafiły na nowy. Czosnek niedźwiedzi awansował z "poza warzywnikiem" na elegancie grządki w drugiej skrzyni.
Przystąpiłam więc do szlifowania i olejowania (olej barwiący na kolor "dąb"). Nie da się ukryć, że dechy "de lux" czyli recykling ze starego łóżka bardzo sie odróżniają. Trudno było zeszlifować z nich lakier, więc nie bardzo chłonęły olej. Mam nadzieję, że z czasem sie "spatynują".
Górna decha - nowa (tanie drewno budowlane jako tako podszlifowane); dolna - podobne drewno ale jako, że jest to recykling ze starego warzywnika to jest sezonowane i lepiej oszlifowane (było pokryte lakierobejcą, którą starałam się dziś usunąć).